"Was it love or fear of the cold
that led us through the night?
For every kiss your beauty trumped my doubt."
Sobota rano okazała się szokiem. -6st C, 10centymetrowa warstwa śniegu - Karlskrona zadbała o świąteczny nastrój. Trudno, ubrałam najcieplejszą parę skarpet jaką mam oraz cztery warstwy swetrów wszelakich. I tak zmarzłam. Na szczęście na rozgrzanie co krok byłam częstowana imbirowymi pierniczkami oraz tutejszym świątecznym przysmakiem glogg, czyli grzanym winem z migdałami i rodzynkami. W jeden dzień zwiedziliśmy Karlskronę oraz Kalmar, zaczynając od punktu widokowego, poprzez katedrę luterańską, rynek, muzeum regionalne (lans museum :D), ratusz i okropnie zatłoczony jarmark świąteczny na zamku. Czas wolny głównie spędziłam, jakżeby inaczej, w H&M'e i na kawie w szwedzkiej sieciówce Wayne's Coffiee. No i oczywiście fotografujac wszystko wokół. Wciąż nie mogę się nadziwić, że już w pierwszy weekend adwentu w praktycznie każdym szwedzkim oknie świeci się świecznik bądź gwiazda adwentowa! Generalnie zresztą całe miasta i miasteczka szwedzkie są przepiękne. Jedzenie zaś jeszcze lepsze. Gdyby tylko nie ten bardzo dziwny język i wysokie koszta utrzymania, bez wahania bym się tam przeprowadziła.
Mróz.
Najbardziej urocza dzielnica jaką kiedykolwiek widziałam.
Duży mróz.
Wayne's Coffiee.
Zdjęcie z kawą z zaskoczenia musi być.
Z cyklu 'wystawy sklepowe'.
Szwedzkie fashionistki mogą udekorować choinkę szminkami / Uwielbiam szwedzkie wzornictwo!
Specjalnie dla nas kalmarskie św.Łucje dały swój pierwszy koncert.
Kiermasz świąteczny / Napój żurawinowy, charakterystyczny dla Szwecji
Ale że jak to już choinka?!
Zamarzam. (Naprawdę duży mróz.)