"Jesień trwa,rzawych liści czas,
kaloszy, peleryn i mgły..."
Wydłużony weekend spędziłam w domu na wsi, wyjątkowo klimatycznym i inspirującym miejscu. Cuowny azyl i miejscu ucieczki od codzienności miejskiego życia pozwoliło mi nieco podładować baterie :).
Literatura pełna inspiracji (wspominałam już, że uwielbiam wydawnictwo Taschen?):
Prawdopodobnie najlepszy prezent, jaki w życiu otrzymałam: kuferek z przyborami do szycia od mojego chłopaka:
Niedzielna torebka mojej prababci, pradwopodobnie jeszcze przedwojenna - jak na swoje lata jest w świetnym stanie:
Pokój dziecięcy:
I wiele innych pięknych rzeczy:
photo: biotechnology
Cudowne miejsce, torebka babci wyjątkowa :)
OdpowiedzUsuńJej, uwielbiam takie miejsca. Mają swój klimat. Szkoda że mój weekend był nudy. A tym bardziej że nie mam już prababci na wsi.. :<
OdpowiedzUsuńPrześlicznie! Jakie piękne zdjęcia i urocze drobiazgi :)
OdpowiedzUsuńmiejsce,gdzie czas się zatrzymał... :)
OdpowiedzUsuńoj az nie chce sie od ciebiewychodzic , a kuferek fantastyczny
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na Twoje pytanie jestesmy z Warszawy. I szczerze powiem, ze zazdroszcze Twojej pin up-owej ksiazki..
OdpowiedzUsuńajc..