25.08.2010

80.

Song of the day: Time is running out - Muse


"I wanted freedom bound and restricted.
I tried to give you up, but I'm addicted."

Coke Live Festival nie zawiódł, te koncerty nadal czuję w kościach. A właściwie to głównie koncert Panic! At The Disco, na którym to upartym staniem pod sceną 5,5h wywalczyłam miejsce po środku sceny w cztwartym rzędzie. Szczerze mówiąc liczyłam na utrzymanie tej wspaniałej dla takiego krótkowidza jak ja pozycji aż do koncertu Muse, jednak tłum dzikich gimnazjalistek i okropny ścisk dość szybko mnie przepędził. W ostatecznym rozrachunku i tak uważam, że lepiej spisało się 30 Seconds To Mars. Jared Leto może i wyglądał jak totalny lanser, który właśnie wyszedł z wiejskiej dyskoteki, ale mało kto potrafi tak podkręcać atmosfere wśród publiczności. Koncert Muse brawurowy. The Big Pink zyskuje u mnie wielkiego plusa za śpiewającą perkusistkę z cudnym makijażem, jeśli chodzi zaś o reszte wykonawców to niespecjalnie się przysłuchiwałam. W wolnym czasie udało mi się pozbierac 50 plastikowych kubkow i oddać je do recyclingu, za co dostałam w nagrodę ogromną koszulke.

Jako ekstra dodatek dziś serwuję informacje nt. wyjazdów rowerowych za granicę. Jako osoba w młodym wieku miałam szansę załapać się na obóz zorganizowany przez biuro Tramp (http://www.tramp.gda.pl/). Dla pełnoletnich oraz grup zorganizowanych polecam warszawskie biuro Eagle (http://www.wyprawyrowerowe.pl), podobno najlepsze w Polsce jeśli chodzi o organizacje tego typu imprez.
Jeśli jednak chcecie organizować taki wypad na własną rękę, należałoby wybrać się własnym samochodem z bagażnikiem rowerowym za granicę, zarezerwować z góry noclegi na kempingach lub, jeśli ktoś sobie życzy lepsze standardy, w hotelach (polecam stronę http://www.booking.com) w odległościach 50-90km od siebie (spacerowe tempo rowerowe to 15-20km/h, więc takie trasy nie stanowią problemu nawet dla osób o nienajlepszej kondycji), planując oczywiście trase pod kątem dróg rowerowych. Zapakowany samochód pokonuje tą samą trasę co rowerzyści, kierowcy mogą się zmieniać kazdego dnia tak, żeby każdy mógł sobie pojeździć na rowerze. W krajach o wysokiej kulturze rowerowej absolutnie nie ma problemow ze znalezieniem miejsca do zaparkowania roweru, warto jednak zainwestowac w dobre zabezpieczenia, zwłaszcza jeśli macie wartościowy rower. Co więcej powiedzieć? Bawcie sie dobrze!









poodle yellow jacket,
shoes, bow,
skirt, top - h&m
necklace - mohito






model: biotechnology
stylist: biotechnology
photographer: mum / damage / biotechnology



Poległam. Wszyscy mają sowę, mam i ja.


Znajomi mówią, że żakiet w pudelki to coś,
co musiało zostać stworzone specjalnie dla mnie.

Festiwalowo - recyclingowa koszulka i zadowolona właścicielka.
Szkoda, że zostały tylko w rozmiarze XL.

Koncert Muse, czysta poezja.

Najpiękniejszy pokaz fajerwerków, jaki do tej pory dane mi było zobaczyć.

Deser ze Słodkiego Wentzla na osłodę bólu krzyża po szaleństwach na CLMF.

14.08.2010

79.

Song of the day: Panic! at the disco - Nine in the afternoon

'Cause it's nine in the afternoon and
Your eyes are the size of the moon
You could 'cause you can so you do
We're feeling so good
Just the way that we do"

Gdybym miała opisać Amsterdam jednym słowem, zapewne byłoby to 'sajgon'. To wyzwolone miasto ma swój urok, jadnak aby wszystko dokładnie obejrzeć, odetchnąć chwilę i jeszcze skosztować nieco nocnego życia należałoby spędzić tu conajmniej tydzień. Ja spędziłam osiem godzin, co pozostawiło mi ogromny niedosyt i pewność, że do stolicy Holandii napewno jeszcze kiedyś wrócę. Czasu na szczęście starczyło na obfotografowanie mojej osoby w bardzo wzorzystym stroju, który nijak nie komponował się z moim holenderskiem czarno białym rowerem, ale co z tego - są wakacje! (najlepsza wymówka na wszystko pomiędzy 29.06 a 01.09)
Informacje na temat rowerowego wyjazdu zamieszczę najprawdopodobniej w nastepnym poscie, o ile nie zapomnę.
Advance nieźle zdany, do zobaczenia na Coke Live Festival!











dress - next / quelle outlet
jacket - h&m
sunglasses - allegro.pl
gymnastic shoes - decathlon







model: biotechnology
stylist: biotechnology
photographer: dejw









12.08.2010

78.

Song of the day: The Pretty Reckless - My Medicine

"Somebody mixed my medicine
I don't know what I'm on
Somebody mixed my medicine
But baby it's all gone"

Ponad 500km rowerem już za mną. Przez 9 dni udało mi się objechać Enshede, Arhem, Urtecht, Hage oraz Amsterdam i muszę przyznać, że rowerowe wakacje absolutnie mnie urzekły. Mimo spartańskich kempingowych warunków naprawdę wypoczełam, a do tego całkiem sporo zwiedziłam. Dzisiaj szybka fotorelacja, jutro turystyczna stylizacja i prezentacja mojego wymarzonego zebrzastego roweru.





















model: biotechnology
stylist: biotechnology
photographer: biotechnology / dejw

Wystawy sklepowe to już chyba stały punkt programu :

Oddam wszystkie przywiezione cukierki za tą bluzę Diesla :

Moj nowy sens wyjazdów zagranicznych, Haagen-Dazs niech się schowają :

W dodatku przy zakupie dwóch opakowań dorzucali okulary przeciwsłoneczne, nawet nieco podobne do tych, które nosi mój nowy winylowy charms/zipper pull :

Tak, naprawdę jeździłam na rowerze :

 Jeden z wielu oryginalnie pomalowanych jednośladów :

Wiatrak po prostu musi być :

Wymęczona, ale z uśmiechem na zakończenie :