today wearing: black classic coat - reserved, skinny jean - primark, flower shirt - topshop, burgund scarf, gloves - h&m, belt - stradivarius, bag - ryłko, wedges - mohito, watch - parfois;
Song of the day: Cherokee - Cat Power
'never knew love like this
the sun, the sea and I'
the sun, the sea and I'
ENG: I am in the middle of examination session. To be percise - in the middle of one of my examinations sessions, as I have two - though one I've already passed. Due to that fact I've discovered and learned many exciting facts about United States these days (and the Cat Power song is giving me mental support while studying wars between native Americans and the colonists...). Two more exams - Geography and History of United States and I'm done! I cannot wait to fulfil my holiday plans - skiing in Alps with my family and stay in SPA with my boyfriend - that would be a plenty time to relax!
Today in the post I present lately my favourite floral shirt from Topshop. And yes, I did it, I took off my coat for a moment when it was like minus 10 Celcius degree just to take this photos. But it was literally five soconds before I froze to death ;-) I found this coat I bought like four years ago hidden somewhere deep in my wardrobe - think this lenght looks pretty well with wedges, but completely doesn't go with flats. And when it comes to wedges - thank you mum :-) That would be all for today, my coffee & books are waiting!
PL: Jestem w środku sesji egzaminacyjnej, a dokładniej w środku jednej sesji (na amerykanistyce), ponieważ tą z zarządzania szczęśliwie mam już za sobą. W związku z egzaminami nie macie nawet pojęcia, ile ciekawych rzeczy na temat Stanów Zjednoczonych nauczyłam się ostatnimi dniami (np. kim byli Cherokee z dzisiejszej song of the day). Jeszcze tylko dwa egzaminy - geografia i historia USA - i będę mogła cieszyć się feriami. Planów na wypoczynek mam sporo - rodzinne narty w Alpach i pobyt w SPA z moim chłopakiem - sporo czasu by porządnie wypocząć i nabrać sił i motywacji na cały długi przyszły semestr :-)
Dziś prezentuję moją ostatnio ulubioną koszulę w kwiatowy wzór - widoczną na zdjęciach jedynie dzięki mojej jakże niebywałej odwadze (/głupocie - niepotrzebne skreślić) by zdjąć płaszcz przy temperaturze -10stC - tylko dosłownie na pięć sekund zanim przemarzłam na wskroś (ach, te blogerskie poświęcenia, tak wielokrotnie wyśmiewane i komentowane...). Płaszcz znalazłam na dnie szafy i całkiem nieźle prezentuje sie z butami na obcasie - za to kompletnie nie gra z czymkolwiek płaskim. Jeśli zaś chodzi o dwukolorowe koturny, to bardzo pięknie dziękuję mojej mamie :-) No, na dziś już starczy - kawa i książki czekają!
biotechnology