Song of the day: Take back the city - Snow Patrol
Miejsce: Wilno, Litwa
'it's a mess it's a start it's a flawed work of art
your city your call every crack every wall'
your city your call every crack every wall'
Transport: Samochód (choć korzystniej wychodziłby PKS)
Zakwaterowanie: hotel Panorama (karnet na 3 noclegi z wyżywieniem z groupon.pl)
Czas pobytu: 4 dni (3 noce)
Wilno zwiedziłam przypadkiem i bez planu. Tak po prostu wyszło - noclegi wraz z wyżywieniem kupiłam za pośrednictwem groupon.pl. Całą resztę improwizowałam. I nie żałuję! Hotel Panorama, w którym się zatrzymałam był usytułowany zaraz obok dworca centralnego, co umożliwiało tani dojazd PKS'em (z którego ostatecznie nie skorzystałam i jechałam autem z myślą, że może być ono potrzebne na miejscu - myliłam się). Starówka jest stosunkowo nieduża, a wszystkie zabytki są w niedalekich odległościach od siebie. Bardzo spodobał mi sie klimat miasta - architektura z rozmachem jak na zachodzie, jednak o wiele mniej zatłoczone ulice (a to sobie cenię!). Zachwycili mnie także bardzo stylowi wileńczycy. Samo Wilno to idealne miasto, by się w nim po prostu zgubić i kontemplować piękno zaułków i zieloniących się parków.
Ale co tu więcej pisać, czas na zdjęcia!
Zacznę od niesamowicie pięknej starówki. Największą atrakcją jest tu architektura, zwiedzac warto szczególnie kościoły. Podczas moich długich spacerów po starym mieście załapałam się nawet na kawałek mszy prawosławnej.
Widoki z okna hotelowego (muszę przyznać, ze panorama faktycznie była niezła):
Jedzenie jadłam tradycyjne azjatyckie. Wiem, że powinnam próbować litewskiej kuchni rodzimej, ale ja po prostu mam nieuleczalną słabość do chińszczyzny. Na zdjęciu pałeczki z restauracji Tokio China - rewelacja, zarówno jedzenie jak i klimat lokalu. (Więcej zdjeć jedzeniowych dodam, jak tylko zgram je z telefonu). Jeśli chodzi zaś o puby, polecam Gringo przy ul. Vilniaus na starówce - panuje tam przyjemna studencka atmorfera.
Będąc przy jedzeniu do mojej listy odwiedzonych kawiarni sieciówek doliczam Coffee Hill (plasuje się całkiem wysoko - kawy z syropem o smaku marshmallow nigdy przedtem nie piłam) oraz kafejki Pink Milk Shake oraz Latte Shake (totalnie zdominowały listę niesamowitym wystrojem i przyprawiającą o zawrót głowy różnorodnością oferty - moje ulubione pozycje to smoothie 'indygo' na bazie mięty i kiwi oraz 'green tea milkshake' <3) .
Dzielnica mieszkaniowa na które natrafiłam po drodze do centrum handlowego:
Wystawa retro samochodów w centrum handlowym Panorama. Poza nią szczerze mówiąc nic ciekawego tam nie było, więc szybko przeniosłam się do większego Akropolis, gdzie po raz pierwszy od bardzo długiego czasu grałam w kręgle. W centrum jest także kino 5D i lodowisko czynne przez cały rok oraz sporo sklepów (jednak wszystkie te same co u nas). Wilno nie jest szczególnie dobrym miejscem na shopping (co wcale nie powstrzymało mnie od przywiezienia paru wyprzedażowych łupów, oczywiście).
Z miasta na porządku dziennym startują balony na ciepłe powietrze - zdecydowanie warto zobaczyt to widowisko.
Jest to także miasto w którym na każdym rogu roi się od sztuki ulicznej. Urzekły mnie dzbanki wmurowane w ścianę w Zaułku Bernardyńskim (bardzo niedaleko domu Mickiewicza):
photo: biotechnology, dejw